Chcialbym zaznaczyc na poczatku, ze opis ten zawiera wrazenia odsluchowe w czasie podlaczenia ponizej opisanego sprzetu i pewne niedociagniecia opisywanego dzwieku czesciowo moga wynikac z niewystarczajaco dopasowanej elektroniki. Kolumny maja swoj wyrazny charakter ale maja rowniez duzy potencjal i az prosza o podlaczenie czegos drozszego.
Kolumienki uwielbiam ale postaram sie byc maksymalnie obiektywny.
Zaczne od gory.Jest naturalna, kiedy trzeba zabrzeczy metalicznie talerzem, kiedy trzeba pokaze delikatne oblicze. Jest ona jednak raczej po tej stonowanej stronie. Nie ma w niej agresji czy nieczystosci. Nie jest super detaliczna. Pelni tutaj role pewnego ,,uzupelniacza" srednicy, z ktora jest znakomicie zespolona. Pokazuje jednak wszystko co trzeba, nie gubiac prawdziwej natury dzwieku.
Gdy o srednicy mowa to po pierwsze co sie rzuca w uszy na poczatku to to z czego slynie Harbeth. Mianowicie WYJATKOWA, NATURALNA, WIELOBARWNA ,OTWARTA, PELNA INFORMACJI SREDNICA. Na ten zakres pasma dzwieku nie mozna praktycznie wogole narzekac. Posiada ona rownierz bardzo niski poziom podbarwien. Na dobrze nagranych plytach instrumenty sa obecne, wielobarwne i maja wyjatkowa, trudno definiowalna naturalnosc, ktorej nie posiada wiele konstrukcji w tej cenie.
Nastepnym aspektem jest stereofonia i wrazenia przestrzenne. Tutaj Harbethy osiagaja dobry poziom jednak to czy nam sie spodobaja, zalezy od osobistych preferencji, poniewaz maja one tendencje do przesuwania pierwszego planu przed linie laczaca glosniki - w strone sluchacza. Po za tym podgrzewaja troszeczke pierwszy plan, co sprawia ze to, co sie dzieje na pierwszym planie, jest zawsze bardzo obecne, pelne i czasem moze to troche nawet przytlaczac. To jednak zalezy od osobistych preferencji i w moim przypadku w przyszlosci zmierzac bede ( przy wymianie compaktu i wzmacniacza ) do przesuniecia sceny troche dalej od sluchacza.
Mozliwosc porownania mojego CD Rotela 971 do Meridiana 506 sprawila, ze z Meridianem scena dzwiekowa przesunela sie dalej , powiekszyla i bardziej wyklarowala sie lokalizacja zrodel pozornych . Natomiast efekt lekkiego faworyzowania pierwszego planu stal sie w ogolnym wrazeniu kwestia pomijalna. Czyli jest dobrze :-).
Dodam jeszcze, ze w moim odczuciu ksztalt sceny dzwiekowej jest bardzo poprawnie budowany. Z tym ze nie nalezy spodziewac sie hektarow przestrzeni za kolumnami.Zrodla pozorne istnieja w przestrzeni nie jako punkty ktore da sie wyciac zyletka ale jako male plamy.Nic jednak nie sprawia wrazenia balaganu czy braku klarownosci.
Jesli chodzi o szerokosc sceny, to efekt bedzie zalezal w duzej mierze od sprzetu towarzyszacego i umiejetnego ustawienia glosnikow w pokoju.
O przestrzeni mozna powiedziec tyle, iz choc nie ma wysrubowanych parametrow, to wszystko sklada sie w calkiem przyjemna calosc , ktora da wiele radosci z obcowania z muzycznymi wydarzeniami w domu. Instrumenty i wokalisci istnieja bowiem w tej przestrzeni na tyle prawdziwie i realnie, ze zapominamy o tym, ze istnieja konstrukcje z wieksza przestrzenia jak np. Audio Physic.
Nastepna kwestia , ktora jest bardzo istotna i jako jedyna moze sprawiac jakies problemy, to charakter basu. Jest on w bardzo duzej mierze uzalezniony od tego na czym Harbeth stoi.
Gdy kupilem Harbethy, staly na lekkich drewnianych wlasnej roboty standach. Bas byl miekki , pelny , gleboki (jak na monitory). Tracil jednak kontur . Teraz kolumny stoja na granitowych podstawkach 46 cm wys. z dosc obszerna komora stanowiaca filar. Standy wypelnione sa piaskiem. Poprawila sie wyrazistosc , klarownosc dzwieku , zrodla pozorne sa lepiej definowane. Bas stal sie krotszy i wyrazniejszy. Nie schodzi jednak tak nisko i ma DZIWNY rezonans. Problem jest i tu jestem w trakcie eksperymentowania z podstawkami . Harbeth ma cienkie scianki obudow i w jakims sensie wchodzi w znaczne interakcje z tym na czym stoi . Czas pokaze co dalej. W koncu i tak sie musi udac :-). Aha nie robcie na nich imprez techno moga nie podolac , sa bowiem stworzone do PRAWDZIWEJ MUZYKI.